Tytuł: Stefan Żywotko. Ze Lwowa po mistrzostwo Afryki
Autor: Michał Zichlarz
Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej
W wieku 100 lat Stefan Żywotko opowiedział swoje piłkarskie życie – od Lwowa, przez powojenny Szczecin po wielkie sukcesy w Algierii. Jako trener berberyjskiego klubu zdobył Puchar Afryki.
Książki w księgarni Sendsport o 10% taniej.
Ta historia mogła skończyć się przedwcześnie. Żywotko mógł zginąć w 1944 roku, gdy do lwowskiej kamienicy wpadło kilka granatów. Na szczęście nie wybuchły. Z kolei w 1991 roku, mimo wielkiego strachu, zdołał uciec ze zrewoltowanej Algierii. Całkiem niedawno, jako stulatek, przechorował koronawirusa. Teraz z dbałością o szczegóły opowiedział Michałowi Zichlarzowi o Lwowie lat 30., powojennym Szczecinie i kilkunastu latach w Afryce.
Żywotko, wychowany w Zniesieniu (dziś to część Lwowa), to kibic Czarnych. Opisuje mecze przy ul. Stryjskiej oglądane z gałęzi drzew, rywalizację „Powidlaków” i „Poganiaczy” oraz pracę w fabryce konserw. Piłkarskie buty kupował rzecz jasna w sklepie Wacława Kuchara. W czasie wojny grał m.in. Spartaku, razem z Kazimierzem Górskim.
Zobacz także: Tutaj padł pierwszy gol w polskiej historii [Z PODRÓŻY]
Z 1. Warszawską Samodzielną Brygadą Kawalerii dotarł do Szczecina. Panował stan zawieszenia, dla wielu nie było jasne, czy miasto będzie należało do Polski. „Kurwa, złodziej i glina – oto obraz Szczecina” – miał rzucić Konstanty Ildefons Gałczyński. Żywotko prowadził Arkonię i Pogoń. Krócej pracował w Warcie i Arce. Początkowo, razem z Kazimierzem Górskim, miał wyjechać do Kuwejtu. Ostatecznie podpisał umowę z algierskim ministerstwem sportu.
Kabylowie, dla których Żywotko jest bohaterem, to naród zamieszkujący północno-wschodnią Algierię, przy granicy z Tunezją. Kabylskie pochodzenie mają m.in. Zinedine Zidane i Kylian Mbappé. W Algierii mieszka 1,5 mln Kabylów, a ich najpopularniejszym klubem jest JS Kabylie ze 150-tysięcznego miasta Tizi Ouzou. Z tą drużyną, przez czternaście lat, między 1977 a 1991 rokiem Żywotko wraz sięgnął po siedem mistrzostw kraju, jeden puchar oraz dwa Puchary Afryki (obecna Afrykańska Liga Mistrzów). Polak pracował w duecie z Mahieddinem Khalefem. Taki był wtedy zwyczaj, że w wielu algierskich zespołach zagraniczny szkoleniowiec prowadził zespół z miejscowym.
Michał Zichlarz to specjalista od afrykańskiej piłki. Napisał m.in. „Afryka Gola!”, na blogu (ostatnio rzadziej) śledził występy afrykańskich zawodników w Polsce. Ma też na koncie książkę o Januszu Walusiu i sportową biografię Kamila Glika. W biografii Żywotki Zichlarz podpiera się zarówno archiwaliami, jak i wypowiedziami uczestników wydarzeń. Czasem wątków pobocznych, chwilowych przeskoków do nowych wątków wydaje się zbyt wiele. Książka nie powstałaby bez dobrej formy intelektualnej głównego bohatera. Żywotko, w momencie pisania książki stulatek, pamięta szczegóły sprzed kilku dekad. Efektownie kreśli zarówno klimat przedwojennego Lwowa, jak i egzotykę Kabylii.
Temat jest ciekawy, ale niestety to kolejna książka Instytutu Pamięci Narodowej, którą uważam za źle zredagowaną. Mam pecha albo nie trafia do mnie styl pisania w państwowych wydawnictwach historyczno-naukowych. Sam Żywotko jest przedstawiony tylko w pozytywnym świetle. Autor nie cytuje żadnej krytyki bohatera. Jak mówi, wśród swoich zagranicznych rozmówców nie znalazł nikogo, kto miałby jakieś zastrzeżenia czy żale do Stefana Żywotki.
Więcej recenzji książek sportowych na blogu w tej kategorii.