Fot. Paweł Malinowski.
W zeszłym tygodniu byłem na krótkim szkoleniu z kopania piłki. Jak uderzać tak, żeby każda wrzutka była zagrożeniem, pokazywał mi Piotr Petasz, który jest wśród najlepiej wykonujących stałe fragmenty gry w Ekstraklasie. Teoretycznie przygotowany jestem więc znakomicie, zostało już tylko kilka tysięcy godzin treningów.
Tym razem to także produkcja filmowa.
Tekst na bydgoszcz.sport.pl – Sekret zagrań piłkarza Zawiszy: wentylem do dołu [WIDEO]
Radosław Osuch: Piotrek Petasz ma najlepszą lewą nogę w Europie. Obrońca Zawiszy pokazuje, jak kopnąć piłkę, żeby dośrodkowanie lub strzał były prawdziwą bombą siejącą postrach w szeregach rywala.
Firmowe zagranie Petasza wygląda z trybun dość łatwo. Rozbieg to zazwyczaj trzy kroki. A potem kopnięcie i piłka leci prosto do celu: na głowę kolegi z zespołu lub prosto do siatki. W 7 meczach obecnej edycji Pucharu Polski Petasz ma na koncie 3 bramki i 3 asysty. Jak na obrońcę, wynik rewelacyjny.
Trenera podglądają na YouTubie
W Zawiszy mają się na kim wzorować, jeśli chodzi o wykonywanie tzw. stałych fragmentów gry. Specjalistą od rzutów wolnych był trener zespołu Ryszard Tarasiewicz. Piłkarze Zawiszy nie ukrywają, że jego bramki nie raz oglądali na YouTubie np. te strzelone Szwecji.
– Przy stałych fragmentach chodzi o powtarzalność. Jeśli trafisz do bramki, to zamiast się cieszyć, powinieneś od razu zakodować sobie, jak ułożyłeś stopę. Jeśli trochę zabrakło, to trzeba coś skorygować. Decydują szczegóły – opowiada Tarasiewicz.
Wentylem do dołu
Petasz, podobnie jak Tarasiewicz, uderza piłkę lewą nogą. Opowiada o swoim sekrecie. – Istotne jest, w którą część piłki uderzymy. Niektórzy ustawiają ją tak, żeby wentyl był skierowany w kierunku bramki, a inni do siebie. Ja stawiam piłkę wentylem do dołu – mówi obrońca bydgoskiej drużyny. – Ten wentyl to raczej zabobon każdego zawodnika – dodaje. Noga postawna, w przypadku zawodnika Zawiszy prawa, znajduje się na wysokości piłki.
Futbolówkę trzeba tak kopnąć, żeby podczas uderzenia ocierała się przez niemal całą wewnętrzną część lewej stopy – od dużego palca, przez staw skokowy, aż do pięty. – Noga potem do góry, za piłką, która ma mieć silną rotację i lecieć w światło bramki – tłumaczy Petasz. Co ważne, centry w jego wykonaniu są mocne, piłka nie zawisa w powietrzu. Jeśli zatrzyma się na pierwszym rywalu, to jest oczywiste, że został popełniony błąd. – Wariantów, gdzie dokładnie piłka ma spaść przy dośrodkowaniu, jest kilka – na pierwszy słupek, na 7. metr od bramki, na długi słupek. To zależy m.in. od tego, ilu zawodników wbiega na dośrodkowanie – wyjaśnia.
Piotr Petasz pokazuje, jak uderzyć piłkę
Strzały z rzutów wolnych obrońca Zawiszy zazwyczaj wykonuje siłowo – uderza centralnie, z prostego podbicia w środek piłki. Wtedy rozbieg jest dłuższy, strzał wykonywany jest na wprost bramki. – No i siła razy ramię. Uderzamy, ile damy radę – śmieje się. Metoda się sprawdza, w ligowym meczu z Piastem zdobył bramkę z 30 metrów. Wydawało się, że bramkarz popełnił błąd, ale na powtórkach widać wyraźnie, że piłka była tak podkręcona, że dwukrotnie zmieniała kierunek lotu. Petasz zdobywał już gole z prawie 40 metrów od bramki.
Trzeci rodzaj strzału jest najtrudniejszy, przeznaczony raczej dla artystów futbolu. – Uderzenie zewnętrzną częścią stopy mocno i celnie jest trudne – opowiada. Wchodzi w grę tylko w przypadku, gdy piłka jest w grze. Przy stałym fragmencie gry mało kto pozwala sobie na takie zagrania.
Nauki pobierał u brata
Techniki strzału Petasz nauczył się od brata. Teraz stałe fragmenty ćwiczy dwa razy w tygodniu. Zajęcia trwają 40-60 minut. Mniej, jeśli mecze rozgrywane są co trzy dni. – Nie można sobie odpuszczać. Czasem uderza się po kilkadziesiąt razy i nie wychodzi, ale trzeba próbować dalej. Trzeba też pracować nad mięśniami: czworogłowym oraz brzucha. Są jeszcze mięśnie piszczelowe, o których niektórzy zapominają. To, jak nad nimi pracować, pokazał mi doktor Jerzy Wielkoszyński – opowiada.
Pomóc może też trener, który widząc piłkarza z boku, może skorygować jego sylwetkę. – Uderzenie to przecież nie tylko noga. A gdy zawodnik się odchyli, to prawie na pewno przeniesie piłkę nad poprzeczkę. Podobnie jest, gdy zejdzie się za nisko pod piłkę – mówi Petasz.
Nie wyszedł mu ostatni mecz, z Jagiellonią Białystok. Większość dośrodkowań zepsuł. Dziennikarzom po meczu mówił o nowych butach, które trzeba będzie wyrzucić do kosza. – To był żart. Po prostu czasem tak bywa, że nie wychodzi – mówi Petasz.
„Najlepsza lewa noga w Europie”
Pytany o „najlepszą lewą nogę w Europie” – tak go zachwalał Radosław Osuch, obrońca delikatnie się uśmiecha. – To duże słowa. Wiem, że właściciel klubu mnie docenia, ale jak oglądamy mecze na przykład Ligi Mistrzów, to tam widzimy prawdziwych mistrzów. Ci zawodnicy dogrywają na centymetry – mówi Petasz.
Cztery lata temu Petasz mógł wystąpić w finale Pucharu Polski w barwach Jagiellonii. Ale w 90. minucie drugiego półfinału dostał żółtą kartkę, która go wykluczyła z gry. – Piłka wyszła na aut, chciałem ją podać rywalom, ale na zmęczeniu noga uciekła. Sędzia przebiegł pół boiska, żeby dać mi kartkę. Załamałem się. To największy zawód, który doznałem w piłce nożnej – mówi Petasz. Rehabilitacja w piątek na Stadionie Narodowym w meczu z Zagłębiem Lubin.