Fot. Przemek Niciejewski.
Tytuł: Going to the Match
Autor: Przemek Niciejewski, wstęp Jonathan Wilson (tłum. Michał Okoński)
Wydawnictwo: Magnus 2016
Wszystko jest w tym albumie na odwrót. Inaczej, niż w produkcjach, które mają się sprzedać. Nie ma zdjęć gwiazd, brakuje choćby jednego piłkarza fetującego zdobytą bramkę. Boisko zazwyczaj w ogóle nie mieści się w kadrze.
Książki w księgarni Sendsport o 10% taniej.
Rynek książek sportowych w ostatnich latach powiększył się kilkakrotnie. W księgarniach pojawiają się nie tylko biografie (Neymar ma ich w Polsce już kilka), ale książki ambitne, także takie, które mają zachwycać nie tylko formą, ale i treścią. Jednak podobnego albumu dotąd nie było. Dwieście starannie przygotowanych stron z urzekającymi zdjęciami z Niemiec, Anglii, Szkocji, Holandii, Belgii, Francji, Hiszpanii, Czech, Węgier i Norwegii.
Kiedy Przemek Niciejewski podczas finału Ligi Mistrzów stoi za bramką, jest jedynym fotografem, który obiektyw kieruje na trybuny. Mecz nie jest dla niego najważniejszy. Większości bramek nie widzi. Z wyjazdu do Barcelony w albumie zmieścił dwa kadry – widok z Camp Nou na miasto i scenę z metra. Sam mówi, że robiąc zdjęcia szuka odpowiedzi, dlaczego kibic poszedł na stadion.
Fot. Przemek Niciejewski.
Zdjęcia do albumu zbierał latami. Pamiętam jego wpisy na twitterze po powrocie z meczu Uranii Ruda Śląska. Obaj bylismy zachwyceni. Takich stadionów jest coraz mniej. Na nowych, bardziej przypominających centra handlowe, brakuje duszy. Według Niciejewskiego od pełnej komercjalizacji futbolu nie ma odwrotu. Piłka już nie wróci do swoich korzeni i będzie się stawała coraz bardzie skomercjalizowaną rozrywką dla coraz bogatszych. Chyba, że coraz więcej zacznie patrzeć na futbol tak, jak autor „Going to the Match”
Fot. Przemek Niciejewski.
Więcej zdjęć na twitterze i Facebooku Przemka Niciejewskiego.
Więcej recenzji książek sportowych na blogu w tej kategorii.
Tytuł: Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście
Autor: Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski
Wydawnictwo: Agora 2016
Autorzy, dziennikarze śląskiego oddziału „Gazety Wyborczej”, wcześniej nie pisali o górach. Cała ich wiedza sprowadzała się do dwóch zdań o Koronie Himalajów i wyścigu z Messnerem. Osiągnięcia himalaistów śledziła wtedy cała Polska. Włoch pierwszy zdobył 14 ośmiotysięczników, ale Polakowi zajęło to mniej czasy, szczyty atakował nowymi drogami, bez tlenu i zimą.
Książki w księgarni Sendsport o 10% taniej.
Czyta się dobrze, bo nie jest to sztywna biografia. Wszystko zgodnie ze sztuką – nie brakuje anegdot i szczegółów. Autorzy nie gloryfikują bohatera, który myślał głównie o swoim sukcesie. Tło jest szerokie. Do myślenia dają opisy, jak Polacy zdobywali sprzęt. Przydawały się zarówno gogle spawalnicze, jak i sprzęt, który podczas wspinaczki wyrzuciły ekipy z Zachodu. Żeby zarobić na wyprawę, himalaiści malowali kominy, przemycali zegarki w puszkach po zupie, wywozili z kraju kryształy.
Wśród indywidualistów, którzy by odnieść sukces, ryzykują życie, mnożą się napięcia. Sporo w książce analiz, co wydarzyło się między uczestnikami ekstremalnych wypraw, już na „strefie śmierci”, powyżej 8000 m n.p.m. Czy ten, który przeżył, zrobił wszystko co mógł, by uratować partnera? Ale jak to ocenić, skoro na tej wysokości ludzki mózg nie pracuje racjonalnie? Dylematów tu sporo, bo wyprawy mierzącego w najtrudniejsze wyzwania Kukuczki usłane były tragediami.
W wieku 23 lat Kukuczka po raz pierwszy stracił w górach swego przyjaciela. 17 lat później odpadł od południowej ściany Lhotse.