Powyborcza kupa w Katalonii [Z PODRÓŻY]

Oriol Junqueras uważa, że nie ma żadnych przeciwwskazań, by po ewentualnej wygranej w czwartkowych wyborach został zaprzysiężony na premiera Katalonii. Wypowiedzi udzielił telefonicznie, z więziennego korytarza. Dalej ze swojej celi oddalać mu się nie wolno.

Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii a o Hiszpanii tutaj.

Demonstracje, łopoczące senyery, plakaty w oknach, transparenty na balkonach i żółte wstążki wpięte w kurtki. Tak wyglądała Katalonia podczas mojego tygodniowego wypadu na początku grudnia. Nawet na meczu hokeja na wrotkach za bramką w Palau Blaugrana wisiał napis „Llibertat Presos Polítics” (Uwolnić więźniów politycznych). Na czwartkowe wybory wybiera się 82 proc. Katalończyków.

Most Eiffla w Gironie.

Żółte wstążki, symbol solidarności z aresztowanymi katalońskimi politykami, najbardziej rzucały mi się w oczy w Gironie. Z tego miasta pochodzi były premier Carles Puigdemont, który przed aresztowaniem uciekł do Belgii. Żółtymi wstążkami obwiązano m.in. Most Eiffla, jeden z symboli Girony.

– Moi znajomi w kwestii niepodległości kilka lat temu byli podzieleni po połowie. Teraz większość jest za – opowiadał mi Filip, Polak, który od kilku lat mieszka na barcelońskiej Gracii. W sporadycznych wpisach na blogu opisuje nastroje wśród zwykłych ludzi. – Wbrew temu co często czytam w internecie, nie jest to tendencja zapoczątkowana przez burżuazję i elity finansowe i partie polityczne, tylko przez organizacje i samo społeczeństwo, które w 2012 roku po masowej demonstracji z okazji Diady zmusiło wręcz rządzącą katalońską centroprawicę z Convergencia i Unió (CiU) do opowiedzenia się za niepodległością – tłumaczy.

Ściana przy jednym z placów w barcelońskiej dzielnicy Gracia.

Oriol Junqueras lider lewicowej, proniepodległościowej partii Esquerra Republicana (ERC) od półtora miesiąca siedzi w podmadryckim więzieniu. Jego partia ostatnie przedwyborcze eventy organizuje pod murami więzienia. Junqueras, były europoseł, a ostatnio wicepremier Katalonii, został tymczasowo aresztowany razem z grupą innych byłych ministrów katalońskich pod zarzutami m.in. wszczęcia buntu. Polityk udzielił wywiadowi stacji radiowej RAC 1. Stwierdził, że nie ma widzi przeciwwskazań, by po wygranych wyborach został zaprzysiężony na premiera. Ale w pisemnej wypowiedzi dla Reutersa łagodził ton. Ogłosił, że on i jego współpracownicy są przede wszystkim demokratami, a separatystami w drugiej kolejności.

18. min. meczu FC Barcelony na Camp Nou. Kiedy zegar pokazuje 17:14 kibice krzyczą „I-inde-independència”.

Na barcelońskich ulicach moją uwagę zwróciła duża liczba plakatów partii Ciudadanos (Obywatele). Kandydaci trzymają serce, a w nich symbole Katalonii, Hiszpanii i Unii Europejskiej. Ciudadanos poparli zawieszenie lokalnego samorządu przez rząd w Madrycie w październiku. W Hiszpanii partia odbiera wyborców Partido Popular. Niewykluczone, że na Obywateli zagłosuje 25 proc. Katalończyków.

Niewykluczone, że wynik wyborów będzie nierozstrzygnięty. Partie chcą niepodległości mają bardzo podobne poparcie, jak antyseparatystyczne. Rozgrywającym może być Catalunya en Comu (Wspólna Katalonia), czyli katalońska wersja Podemos, pierwowzoru polskiej partii Razem.

Girona
Centrum Girony.

Z aresztu na 25. rocznicę ślubu nie wyjdzie kolejny polityk, Jordi Sanchez. Sąd stwierdził, że „istnieje ryzyko, że na mógłby doprowadzić do gwałtownej mobilizacji publicznej”. Jest przecież oskarżony o rebelię, nawoływanie do nieprzestrzegania prawa i sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy. Głosowa wiadomość od Sancheza została puszczona na partyjnym wiecu. W konsekwencji został odcięty od kontaktu z rodziną.

Część katalońskich polityków została zwolniona za kaucją. Carles Puigdemont decyzją hiszpańskiego Sądu Najwyższego nie jest już ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania, ale zostanie aresztowany, jesli wróci do Hiszpanii. Media spekulują, że Puigdemont może to zrobić, by poprawić wynik wyborczy proniepodległościowej listy Junts pel Si (Razem na Tak).

Polityczne plakaty podczas bożonarodzeniowego jarmarku przed barcelońską katedrą.

Wiadomo, że po wyborach w Katalonii będzie kupa. I nie chodzi nawet o powyborczy pat. Do defekacji nawiązują bożonarodzeniowe katalońskie tradycje. Charakterystyczne figurki, caganery, symbolizują m.in. równość, bo kupę musi robić każdy. W sklepach można kupić figurki ludzi ze świata polityki, duchownych, a także piłkarzy. Stawiane w bożonarodzeniowej szopce mają przynosić szczęście.

Tio de Nadal w Andorze.

Tradycyjne życzenia w Katalonii brzmią „Menja be, caga fort i no tinguis por a la mort”, czyli „Jedz dużo, sraj mocno i nie bój się śmierci”. Na wielu sklepowych wystawach stoi Tio de Nadal. W katalońskich domach pieniek przykrywa się kocem i barretiną, tradycyjnym beretem, a w Boże Narodzenie dzieci okładają go kijami. Obowiązkowa jest też piosenka, żeby pieniek wydalał słodkości, na przykład migdałowe nugaty, a nie śledzie. I ci, którzy byli grzeczni, faktycznie mogą liczyć na słodycze, które ponoć wypadają spod pieńka.

Caganery z Ronaldem Koemanem, Carlesem Puyolem i Ronaldinho.
Centrum handlowe w Barcelonie. Jaka para nie chciałaby zrobić sobie takiego zdjęcia?
Polityczny transparent podczas meczu hokeistów FC Barcelony z Palau Blaugrana.

Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii a o Hiszpanii tutaj.

One Reply to “Powyborcza kupa w Katalonii [Z PODRÓŻY]”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *