Sergi Roberto, Rafinha, Sandro i Munir. Ta czwórka będzie wchodziła z ławki, by jesienią odwrócić losy meczów Barcelony. Do stycznia Barcelona zdąży pojechać na Bernabeu, Vicente Calderon, Mestalla i Sanchez Pizjuan. Za każdym razem, gdy wynik będzie niekorzystny, wejdzie któryś z tych piłkarzy. Jeśli pojawi się choć jedna kontuzja, ktoś z nich wskoczy do podstawowego składu. Przedsmak mieliśmy podczas Superpucharu Hiszpanii. Nie wynik bolał najbardziej, ale widoczne gołym okiem braki w najstarszym zespole w historii tych rozgrywek (29 lat, 256 dni).
Dziury w kadrze Barcelony dostrzegałem już w poprzednim sezonie. Czarny scenariusz nie sprawdził się z kilku powodów – zespół był w rewelacyjnej formie fizycznej, wszyscy byli zdrowi, Rakitić rósł wraz z przebiegiem sezonu, przebudzili się Alves i Iniesta, a ofensywne trio było nie do zatrzymania. Okazało się, że pomoc nie musi być szczególnie kreatywna, gdy w ataku gra trzech z czterech najlepszych napastników świata, a jeden z nich jest też najlepiej podającym.
Już rok temu Barcelona miała najstarszą jedenastkę w lidze. W tym okienku kupiła 26-letniego Aleixa Vidala, który na razie będzie się uczył i Ardę Turana, któremu jakości nie brakuje. Turek wraz z bonusami kosztował 40 mln euro i zadebiutuje na trzy tygodnie przed 29. urodzinami. Real Madryt poszedł zupełnie inną drogą. Za kilka lat w Madrycie wciąż będą mogli grać Kroos, James, Czeryszew, Danilo, Casemiro, Isco, Carvajal, Jesé, Varane, Asensio lub Kovacić. Przyjście tego ostatniego wydaje się zbędnym luksusem, ale jeśli się nie sprawdzi, to i tak odejdzie przynajmniej za 20 mln euro. Barcelony niczego nie nauczyły transfery piłkarzy do Anglii. Krocie kosztowali przecież piłkarze, którzy z Hiszpanii chcieli odejść (Yaya Toure, Cesc Fabregas) lub uznawano, że na ich miejsce są lepsi (Alexis Sanchez). Do Barcelony przychodzili jako młodzi gracze.
Jeśli Arda Turan okaże się świetny, to za cztery lata i tak odejdzie za darmo. To samo dotyczy dwóch zawodników z poprzedniego okienka. Po latach poszukiwań stopera sprowadzono 30-letniego Mathieu i 28-letniego Vermaelena. Były to transfery krótkoterminowe, szczególnie chybione przy zaawansowanym wieku dwóch pewniaków w defensywie – Daniego Alvesa i Javiera Mascherano. Za chwilę całą obronę trzeba będzie przebudować. Zostaną tylko Pique i Alba. Marc Bartra prawdopodobnie będzie musiał poszukać szczęścia poza Katalonią.
Rolę zmiennika Alby okupuje uniwersalny, ale elektryczny w defensywie 31-letni Adriano. Niedługo ma podpisać nowy kontrakt, choć na boisku nie pokazuje niczego, czym by na to zasłużył. Blaugranę czeka rewolucja. Patrząc na obecną kadrę, za pięć lat może w niej zostać pięciu piłkarzy. Na tle Realu drużyna U-25 Barcelony prezentuje się marnie (Douglas, Vidal, Bartra, Neymar, Ter Stegen, Sergi Roberto, Rafinha, Sandro, Munir, Halilović, Samper).
Historia wielkich drużyn to cykle, które niewielu udawało się przedłużyć. W obecnej Barcelonie pierwszą jedenastkę i rezerwowych dzieli przepaść. Ale w klubowych biurach panuje spokój. Po tryplecie kampania wyborcza była spokojna. Konserwatywni wyborcy nie lubią zmian, Joan Laporta nie wyglądał na zdeterminowanego, a reszta kandydatów to folklor. Teraz Barca straciła dwóch z czternastu piłkarzy z największą liczbą minut – Xaviego i Pedro. O Katalończyku, najważniejszym piłkarzu w historii hiszpańskiej piłki, już powstają książki. Napastnik z Teneryfy jest niedoceniany. Ostatnie lata miał dużo słabsze, ale wciąż był ważnym ogniwem. Odchodzi z 20 trofeami i bramkami w 7 finałach. Jest trzecim najczęściej wykorzystywanym rezerwowym w historii klubu po Inieście i Amorze. Do stycznia ma go zastąpić Rafinha, potem Turan łatający też dziury w pomocy.
Patrząc na ceny na rynku, cele Barcelony i stan La Masii, 500 mln euro na przebudowę drużyny może nie wystarczyć. Problem w tym, że jeszcze więcej, bo ponad 700 mln ma kosztować nowy stadion. Budowa Camp Nou w latach 50. okupiona była wieloma chudymi latami i żmudnym spłacaniem długów. Przy braku planowania, z nowym Camp Nou może być podobnie.