To dwa najbliżej położone angielskie stadiony. Wychodzę z klubowego sklepu Notts County i widzę przed sobą City Ground, gdzie gra Nottingham Forest. W linii prostej to 200 metrów. Na piechotę trochę więcej, bo trzeba przejść mostem nad rzeką Trent. W obu sklepach wszystko kojarzy się z historią. W 2019 roku z klubowego sklepu Notts County zniknęły gadżety z hasłem „World’s Oldest Football League Club”. Sroki spadły z League Two i stały się klubem non-league.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
Lista wszystkich odwiedzonych przeze mnie stadionów tutaj.
Zobacz także: Kujawsko-pomorskie. Piłkarska pustynia, ale stadiony nad wodą
Zobacz także: Mostar. Wojna, religia i piłka [Z PODRÓŻY]
Po drugiej stronie rzeki, u The Reds, królem jest Brian Clough. Na T-shirtach jego bon mot „Rzeka Trent jest przepiękna. Wiem, bo chodziłem po niej przez 18 lat”. Clough faktycznie uważany był za cudotwórcę. Trafił tu po nieudanej przygodzie w Leeds. Został managerem Forest, gdy ci zajmowali miejsce w dolnej połówce drugiej ligi. Cztery lata później, już jako mistrz Anglii, zdobył Puchar Europy.
W szeregu sklepów dwie ulice od City Ground wyróżnia się nietypowy kiosk z gazetami. Na wystawie zdjęcia legend w Forest w ozdobnych ramach. Clough w swoim słynnym zielonym swetrze za 39,99, grupowe zdjęcie z wygranego finału Pucharu Europy na Santiago Bernabeu z autografami czterech graczy za 149 funtów. – Mamy też memorabilia z obecnymi graczami, ale nasza sprzedaż wygląda tak, jak na wystawie – ludzie chętniej kupują pamiątki z czasów, gdy Forest rządziło w Europie – tłumaczy mi sprzedawca. – Ale może chodzi też o to, że piłkarze byli wtedy bliżej ludzi – zastanawia się.
Kiedyś obok tego sklepu piłkarze przechodzili wielokrotnie. – Kiedy przyleciała do nas Barcelona, poprosiła o dostęp do centrum treningowego. Klub się zgodził. Biegali więc w parku, tak jak my. Między ludźmi, którzy przyszli wyprowadzić psy. Byliśmy aktualnymi mistrzami Europy. Jak Hiszpanie zobaczyli te warunki, byli załatwieni – pisze w autobiografii Peter Shilton. Dwumecz o Superpuchar Europy wygrało Forest.
Zobacz także: Piłka rodziła się na tym okrągłym stadionie [Z PODRÓŻY]
Clough mówił, że chce być idealnym dyktatorem. Kiedy Stuart Pearce po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Anglii, Clough wezwał go do siebie. – Myślisz, że jesteś wystarczająco dobry na kadrę? – zapytał. – No nie wiem, to się pewnie okaże – niepewnie odpowiedział zawodnik. – Moim zdaniem nie nadajesz się. Możesz wyjść.
Przed ważnymi meczami piłkarze nie trenowali. Mieli się zrelaksować. Dzień przed finałem Pucharu Ligi w 1979 roku Clough osobiście postawił alkohol na stół i ogłosił, że nikt nie opuści pomieszczenia na trzeźwo. Forest wygrało z Southampton 3:2
Sypał zgrabnymi powiedzonkami, nazywano go „Wielką gębą”. Żaden trener nie czuł się tak dobrze w telewizyjnym studiu. Pewnością siebie przypominał Muhammada Alego. – Mówią mi, że jest taki jeden Clough, piłkarz, czy jakoś tak. I on mówi za dużo, mówi jak Ali. A jest tylko jeden Muhammad Ali. Kimkolwiek jesteś, przestań. Ja jestem, tym, który gada – mówił bokser do kamer. Styl bycia uniemożliwił mu zostanie selekcjonerem reprezentacji. Nazywano go najlepszym trenerem, jakiego Anglia nigdy nie miała.
Zobacz także: Stadion z pubem na każdym rogu [Z PODRÓŻY]
W Nottingham Brian Clough po raz drugi doprowadził do mistrzostwa Anglii drugoligowca. Wcześniej dokonał tego w Derby County. Po kilku latach był w stanie wojny z zarządem klubu. Co tydzień teatralnie składał rezygnację, bo wiedział, że ma tak mocną pozycję, że klub nie może jej przyjąć. Kiedy właściciel zaakceptował jego odejście, pod klubem zaczęły się demonstracje kibiców. Clough wiedział, że przeszarżował i chciał wrócić do Derby, ale jego czas w klubie dobiegł końca.
W jego zespole wszyscy mieli być równi. Kiedy Clough sprowadził Trevora Francisa za milion funtów, zaprosił go do biura i kazał mu zaparzyć herbatę. Kiedy Francis na drugi trening przyniósł z domu ręcznik, bo klubowe były szorstkie i zużyte, Clough rozpętał burzę. Nikt nie mógł uważać się za lepszego od innych. Najdroższy wówczas piłkarz w Anglii zadebiutował w meczu rezerw, na oczach 25 kibiców.
Piłkarze nigdy nie wiedzieli, czego się spodziewać. Jeśli Clough nie był w humorze, potrafił zakończyć trening po kwadransie. Piłkarze trenowali ciężko, ale taktyka nigdy go nie interesowała. – To piłkarze przegrywają mecze, nie taktyka. Jest tyle bzdur wygadywanych o taktyce i to przez ludzi, którzy ledwo wiedzą, jak wygrać w domino – mówił. Analiza rywala, treningi stałych fragmentów? Te elementy istniały w Forest tylko, jeśli piłkarze wzięli się za nie sami, w ukryciu przed trenerem.
Zobacz także: Leeds. U Starego Pawia [Z PODRÓŻY]
Z pomocą swojego asystenta, Petera Taylora w kolejnych klubach Clough ściągał młodych zawodników i kreował ich na gwiazdy. Po tym, jak obronił Puchar Europy, klub przez 8 lat nie zdobył trofeum. Ale Clough, już bez Taylora, zdołał odbudować drużynę. Na przełomie lat 80. i 90. Forest znów było na fali. Gdyby w 1991 zespół wygrał Puchar Anglii, jedyną zdobycz, której Clough’owi brakowało w kolekcji, pewnie odszedłby na emeryturę. Ostatni raz poprowadził zespół dwa lata później, w zupełnie innych okolicznościach.
Razem z Taylorem Clough stworzył najlepszy trenerski duet w historii angielskiej piłki. Taylor grał dobrego glinę, w dodatku miał oko do młodych zawodników. W 1982 ogłosił przejście na emeryturę. Ale wrócił na ławkę, do Derby i podkupił zawodnika Forest. Clough i Taylor więcej ze sobą nie rozmawiali. – Codziennie jeździmy tą samą autostradą – on do Derby, ja do Nottingham. Gdybym go zobaczył na poboczu, przejechałbym go – mówił Clough. Dziś ten odcinek A52 nosi nazwę Brian Clough Way.
Zobacz także: Ten człowiek wymyślił ligowy futbol [Z PODRÓŻY]
Kiedy Taylor zmarł w 1990 roku, Clough zrozumiał, że popełnił błąd. Zaczął pić, drużyna mu się rozłaziła. Managera mającego problem z alkoholem piłkarze przestali się go bać, a właśnie dzięki zarządzaniu strachem wygrywał. Przed ostatnim meczem sezonu 1992/93 Forest ogłosiło, że Clough przechodzi na emeryturę. W ostatnim meczu drużyna musiała wygrać, żeby utrzymać się w Premier League. Przegrała 0:2. Kibice płakali patrząc na upadek Clougha i skandowali jego nazwisko.
Wspólny pomnik Clougha i Taylora stoi przed nowym stadionem Derby County. Ja przyglądam się monumentowi tuż obok rynku w Nottingham. Clough ma uniesione dłonie, triumfuje. Wokół cokołu dwa cytaty: „Nie powiedziałbym, że jestem najlepszym managerem. Ale jestem w czołowej jedynce” i odpowiedź na pytanie co robi, gdy piłkarz ma inne zdanie – „Rozmawiamy o tym przez 20 minut i decydujemy, że miałem rację”. Na emeryturze złagodniał. – Wydawało mi się, że jestem najlepszym, co spotkało świat, od czasu krojonego chleba. Wszyscy mówili, że byłem najlepszy a ja w to uwierzyłem. Byłem bardzo dobry, to wszystko – napisał w swojej ostatniej książce.
Zmarł w 2004 roku. Nowoczesny futbol mu się nie podobał. – Wyobrażacie sobie, że Bill Shankly pyta zawodnika, czy chce zagrać dla Liverpoolu, a ten odpowiada, że musi porozmawiać z agentem? Bill chciałby go uderzyć, a ja bym tego piłkarza trzymał, żeby Bill mógł mu przyłożyć – tłumaczył. Dostało się nawet Victorii Beckham. – Zabiera na wakacje 14 par butów? Nie wiem, czy miałem 14 par w całym życiu.
Zobacz także: Stadionu West Hamu nie ma, ale pomnik został [Z PODRÓŻY]
W drodze na dworzec autobusowy zaglądam jeszcze raz na stadion Notts County. Na tablicy z ogłoszeniami zaproszenie na mecz charytatywny i terminarz żeńskiej drużyny. Najbliżsi rywale to Chelsea i Arsenal. Wokół męskiej drużyny nastroje minorowe. Status najstarszego klubu występującego w czterech najwyższych ligach trafił na drugą stronę rzeki. Tym mianem szczyci się dziś City.
Zobacz także: Kryształowy Pałac zaliczony [Z PODRÓŻY]
Pomnik Briana Clougha w centrum Nottingham. O wielokrotnie nagradzanej książce o jednej z najciekawszych postaci w historii europejskiej piłki, pisałem tutaj. To wciąż jedna z najlepszych sportowych pozycji, jakie czytałem.
Zobacz także: Provided You Don’t Kiss Me. 20 years with Brian Clough [RECENZJA]
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
Żeby być na bieżąco, pamiętaj o Facebooku i twitterze.
Fajny artykuł
Świetnie się czyta. Dzięki