Większość turystów przyjeżdża do Bergen, by zobaczyć okoliczne fiordy. Są jednak tacy, którzy do Norwegii jadą na mecz Tippeligaen, czyli tamtejszej piłkarskiej ekstraklasy.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
– Bergen jest gotowe na imprezę – ogłosili kibice gospodarzy przed pierwszym gwizdkiem meczu Brann – FK Bodø/Glimt. Tuż przed rozpoczęciem spotkania odpalono kilkanaście rac. Podobnie zakaz pirotechniki w czasie meczu omijają Czesi, którzy race odpalają tuż po ostatnim gwizdku.
Pierwszy raz na meczu w Norwegii byłem w zeszłym roku, gdy Barcelona towarzysko grała z Valerengą. Wtedy wiele biletów zostało w kasach. W Bergen na frekwencję nie mogą narzekać. W 2007 roku, kiedy Brann zdobyło trzecie w historii i pierwsze od 44 lat mistrzostwo, prawie wszystkie mecze u siebie oglądał komplet kibiców. Wypełnienie 17-tysięcznego stadionu wyniosło 98%. W piątek wolne miejsca były tylko na sektorze gości. Bilety od 70 do blisko 200 zł, to jak na ceny w sklepach suma niewielka (butelka najtańszej wody 10 zł, najpopularniejszy tabloid 10 zł, butelka Carlsberga 15 zł).
Brann nie ma na koncie wielu sukcesów, ale jako najważniejsza drużyna drugiego po Oslo miasta w Norwegii, cieszy się dużą popularnością. Kiedy klub powstawał, SK Brann było skrótem od Ski and Football Club Brann. Kolejność, czyli narciarstwo przed futbolem, zapewne nie wynikała z przypadku. Teraz SK to Sportsklubben.
Gwiazdą zespołu jest bramkarz Piotr Leciejewski. W Polsce był piłkarzem m.in. w Górnika Zabrze, Korony Kielce i ŁKS-u. Furory nie zrobił i w 2008 roku wyjechał do Norwegii. Przez pierwsze trzy lata grał w drugoligowym Sogndal IL. Od czterech sezonów jest podstawowym bramkarzem Brann. W mediach pojawił się nawet temat powołania Leciejewskiego do norweskiej reprezentacji. W 2012 i 2013 roku bramkarz był wybierany najlepszym zawodnikiem zespołu. W piątek Leciejewski opuścił pierwszy mecz w sezonie. – Z powodów osobistych jest w Polsce – piszą norweskie media. W bramce gospodarzy zadebiutował 18-latek.
Mecz stał na wyższym poziomie niż średnia polskiej ekstraklasy – dużo składnych akcji, świetne centry w pełnym biegu. Gospodarze byli faworytami i w pierwszej połowie to głównie oni atakowali. Dwa gole strzeliło jednak Bodø/Glimt. Brann zdołało odpowiedzieć jedną bramką w samej końcówce.
Bergen.
Taki widok mają w Bergen najbardziej zagorzali kibice. Brann Stadion to najpiękniej położony stadion, na którym byłem.