Potulice. We wsi zameldowanych jest 1400 osób. Niemal drugie tyle przebywa tu wbrew swojej woli. W Zakładzie Karnym Potulice jest miejsce dla 1145 osadzonych. I wszystkie zajęte.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
Boisko Dębu oraz więzienie dzieli tylko szosa. Najbliższe miasto to Nakło, do Bydgoszczy jest stąd 25 km. Rzut kamieniem od boiska, tuż za murem więzienia, jest centrum wiejskiego życia. W jednym budynku Dom Strażaka, Wiejski Dom Kultury i poczta. Kawałek dalej rośnie drzewo, od którego swoją nazwę ma B-klasowy klub. Ogromny, rozłożysty dąb im. Władysława Szafera ma ok. 900 lat.
Zakład karny powstał w 1944 roku w miejscu byłego obozu przesiedleńczego. Trafiają do niego głównie skazani po raz pierwszy. Przed więzieniem stoi pomnik upamiętniający ofiary hitlerowskiego obozu. Wtedy przebywali tu głównie Polacy, którzy nie chcieli podpisać Volkslisty oraz m.in. rodziny dezerterów z Wehrmachtu. Potem swoje odsiadywali w Potulicach m.in. Niemcy (w latach 1945-50) oraz internowani działacze Solidarności (1981-82).
Wieś, której centralnym punktem jest więzienie, wokół którego postawiono bloki, wygląda depresyjnie. Dobry widok na boisko jest ze strażniczej wieżyczki.
Przed Dębem w Potulicach grała Polonia (także jako KS, PKS i Gwardia), potem Gryf. W niedzielę na B-klasowy mecz przyszło ledwie kilka osób. Problemy z frekwencją dotknęły też rywala, Iskrę Zamość-Rynarzewo. Do Potulic przyjechali w 9 osób, odjechali z sześcioma bramkami.
900-letni potulicki dąb.
One Reply to “Mecz z więzieniem w tle [Z PODRÓŻY]”