Tę zawiłą historię da się streścić w dwóch zdaniach. W Mostarze Velež, klub Bośniaków, został wypchnięty ze swojego stadionu, bo obiekt znajduje się po chorwackiej stronie rzeki. Gra tam więc reaktywowany po blisko 50 latach Zrinjski.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
Pierwsze skojarzenie z Mostarem to Stary Most. Mniej łączy dwa brzegi Neretwy, bardziej dzieli dwie społeczności – muzułmańską i chrześcijańską. Kamienną budowlę z czasów osmańskich zniszczono w czasie wojny, 1993 roku, po 427 latach istnienia. Odbudowano ją w 2004 roku.
Dla tej historii najważniejsza jest granica, jaką granicę wyznacza most. Po zachodniej stronie mieszkają Chorwaci. Na wschodzie Bośniacy.
Kość niezgody, stadion pod Bijelim Brijegom, wybudowano w 1971 roku. To drugi największy obiekt w Bośni i Hercegowinie po Asim Ferhatović – Hase – Stadionie Olimpijskim w Sarajewie. Wygląda jak typowy obiekt z czasów jugosłowiańskich. Duży, betonowy, położony wśród pięknych wzgórz, do tego z bieżnią. Większość kibiców siada na trybunie wybudowanej na naturalnym wzgórzu. Brutalistyczne piękno.
Od słynnego mostu idzie się tutaj pół godziny. Wokół murale z chorwacką szachownicą, ogródki z chorwackim piwem, chorwackie flagi.
Stadion wybudowano dla Veležu. Klub, z którego ewoluował, powstał w 1906 roku. Po II wojnie światowej był najpopularniejszą drużyną w Hercegowinie. Wygrywał Puchar Jugosławii, zdobywał wicemistrzostwa. W sezonie 1974/75 Velež eliminował z Pucharu UEFA Spartaka Moskwa, Rapid Wiedeń i prowadzone przez Briana Clougha Derby County. Wtedy identyfikowała się z nim większość mieszkańców Mostaru, nie tylko Bośniacy.
Ale na stadionie gra HŠK Zrinjski Mostar. To najstarszy klub w Bośni i Hercegowinie, ale ma wyrwę w historii. Powstał w 1905 roku jako klub studencki, Đački Športski Klub. Zmieniał nazwę, przez parę lat był wykluczony z rozgrywek, brał udział w fuzji, ale cały czas pozostawał ważny dla chorwackiej społeczności. W czasie II wojny światowej drużyna grała w rozgrywkach Niepodległego Państwa Chorwackiego. Marionetkowe państwo w 1941 roku utworzyli ustasze. Federacja została przyjęta do FIFA.
Po wojnie jugosłowiańskie władze uznały, że wszystkie kluby, które grały w faszystowskich rozgrywkach muszą zostać rozwiązane. Między 1945 a 1992 klub więc nie istniał. Zrinjski został reaktywowany w 1992 roku w znanym z objawień maryjnych Međugorje. Szybko przejęto stadion w Mostarze. Wszystko, co się dzieje po tej stronie rzeki, kontrolują Chorwaci.
Zrinjski, klub o biało-czerwonych barwach ma w herbie chorwacką szachownicę. W ramach współpracy Dynamem Zagrzeb, najsilniejszą drużyną w Chorwacji, w Zrinjskim grał m.in. Luka Modrić. W tym roku Zrinjski obronił tytuł. Ma na koncie 5 mistrzostw, wszystkie w ramach Premijer ligi Bośni i Hercegowiny. Dziś w lidze grają kluby chorwackie, serbskie i bośniackie, co kilkanaście lat temu wydawało się niemal niemożliwe. Sytuacja powoli się normalizuje. Nie na tyle jednak, by Velež mógł wrócić na stadion.
Wszystkie nazwy przepełnione są symbolami. Velež to góra nazwana na cześć słowiańskiego boga magii Welesa. Zrinski oznacza nazwisko rodziny, która po stronie Chorwatów i Węgrów walczyła z Turkami. Mostarzy to z kolei strażnicy mostu.
W ciągu ostatnich 20 lat Velež, klub o lewicowej tożsamości, stał się bardziej bośniacki. Zaczął być traktowany jako przeciwwaga dla nacjonalistycznie nastawionego derbowego rywala. Dziś grupy młodzieżowe obu klubów są niemal jednolite narodowościowo.
Piłkarska historia Mostaru jest wyjątkowa, ale książki sprzedają te same co w całej Europie – jest Zlatan, Ronaldo i Messi Caoliego i Ferguson. Z lokalnych bohaterów tylko Slaven Bilić i Novak Đoković.
Więcej wpisów z podróży do Bośni i Hercegowiny tutaj.
W turystycznym centrum jedyne piłkarskie akcenty to koszulki Messiego i Ronaldo. Okolice mostu opanowują turyści, którzy wspaniałe jedzenie popijają rakiją. Latem jedną z atrakcji są skoki do wody. Miejscowi skaczą w miejscu, które wydaje się dość ryzykowne, ale wypadków nie ma.
Velež gra teraz na niewielkim stadionie przy drodze wylotowej z Mostaru. To zesłanie, bo w pobliżu jest kilka domów, pola i wzgórza. Od 13 lat, podczas derbów, Velež wraca na Stadion pod Bijelim Brijegom jako gość. Do tej pory nie wygrał ani razu.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
One Reply to “Mostar. Wojna, religia i piłka [Z PODRÓŻY]”