Tytuł: Niezwykły świat przedwojennego futbolu
Autor: Remigiusz Piotrowski
Wydawnictwo: PWN, 2019
Narzekania na poziom rodzimej piłki, skandale korupcyjne, kłótnie z PZPN-em i budżety klubów dociskane kolanem. Brzmi znajomo? Tak wyglądał polski futbol sto lat temu.
Książki w księgarni Sendsport o 10% taniej.
Wszystko już było. Przed wojną borykano się nawet z tak współczesnymi, mogłoby się wydawać, problemami, jak odpowiedzialność związku za kontuzję piłkarza na zgrupowaniu reprezentacji. Dziennikarze zastanawiali się, czy klub, do którego wraca kontuzjowany reprezentant może domagać się zwrotu kosztów jego leczenia. Nawet skargi na przepełniony kalendarz rozgrywek mają już w Polsce stuletnią tradycję.
Dłużej, niż w innych krajach trwała w Polsce dyskusja o tym, czy dżentelmen może brać pieniądze za kopanie piłki. Przepisy utrzymujące fikcję amatorstwa rzecz jasna obchodzono. Kiedy wydało się, że łącznik Garbarni Kraków ma grać w piłkę we Lwowie, bo tam pracę szofera zaoferował mu członek zarządu Pogoni, prasa biła na alarm. „Kapering” był zakazany. Piłkarz Pazurek klubu nie zmienił, ale zawodnicy i tak byli transferowani, mimo idiotycznego przepisu o karencji.
Zobacz, gdzie padł pierwszy gol w historii polskiej piłki.
Przedwojenne piłkarstwo klepało biedę. Ruchowi zdarzyło się, że nie był w stanie pokryć kosztów przyjazdu oraz noclegu 12 piłkarzy Warszawianki oraz trenera. Sprawa ciągnęła się tygodniami, bo zanim klub z Hajduk Wielkich patronatem objęła huta Batory, pieniędzy w nim zawsze brakowało. Na trybunach dochodziło do regularnych bitew, szczególnie na tle narodowościowym i politycznym. Zdarzało się, że tzw. „maniacy” pobili sędziego.
Kiedy spojrzałem na dorobek Remigiusza Piotrowskiego, na chwilę stałem się nieufny. W stosunkowo młodym wieku autor zdążył już napisać książki o zamachach w II RP, międzywojennych zwyczajach, artystach czasu okupacji, przedwojennych literatach oraz akcjach zbrojnych Armii Krajowej. Na szczęście nie przeskoczył bezpośrednio z portretowania aktorów do opowiadania o piłkarzach. Wcześniej pisał o ŁKS-ie na fanowskich stronach, a na 110. urodziny klubu nakreślił jego historię. Na trybunę stadionu przy al. Unii trafił w wieku 8 lat, a sam próbował kopać piłkę w łódzkim Orle. Książkę czyta się dobrze.
Czytaj o najstarszych boiskach piłkarskich w Polsce.
Piotrowski sprawnie opisuje korupcję („bujda mecze”), przesądy piłkarzy, dietę (odradzano przyjmowanie dużej ilości płynów, a jeśli już, to lepsze mleko, niż woda), frekwencję (średnio 3-5 tys. w najwyższej lidze), ceny biletów w poszczególnych miastach (przeciętnie 10% tygodniówki robotnika), sposób gry (nie poważano zagrywania piłki z powietrza), treningi (aby zmusić do ćwiczenia słabszej nogi, kazano grać w jednym bucie) i wygląd zawodników (zarówno na bramce, jak i w obronie z powodzeniem grali zawodnicy poniżej 170 cm wzrostu). Już przed wojną narzekano na słabą technikę rodzimych gwiazdek. Kiedy polskie drużyny mierzyły się z zagranicznymi, brak obycia z piłką był widoczny gołym okiem. Rozprawiano więc o systemie szkolenia i słabości mentalnej graczy znad Wisły. Debata trwa do dziś.
Więcej recenzji książek sportowych na blogu w tej kategorii.
Zobacz także: Byłem na najstarszym stadionie świata [Z PODRÓŻY]