Wisła Fordon w 1973 roku. Trzeci z lewej Czesław Rzadkosz.
Życiorys Czesława Rzadkosza jest niesamowity [cała rozmowa TUTAJ]. W 1949 roku, w wieku 18 lat, został skazany za uczestnictwo w nielegalnej organizacji. Działalność sprowadzała się do drukowania i kolportażu ulotek, ale wyroki dla nastolatków były drakońskie – od 6 do 10 lat więzienia. Techniki nocnych przesłuchań UB-eków były tak skuteczne, że przyznawali się nawet ci, którzy do organizacji nie należeli. Przez półtora roku Rzadkosz przymusowo pracował w kamieniołomach. Piorunujące wrażenie robią jego opowieści, jak po 60 latach dotarł do dzieci jednego z żołnierzy wyklętych. Wypełnił wolę skazanego na śmierć i opowiedział dzieciom o ich ojcu.
Rzadkosz odsiedział cztery lata. Po dwóch miesiącach na wolności dostał powołanie do wojska, ale jako element politycznie wrogi nie pojechał na poligon, ale do kopalni. Przymusowo pracował w batalionach górniczych. Ten okres w jego życiu skończył się w 1956 roku.
Czesław Rzadkosz ma 83 lata. Całe swoje życie, związał z Fordonem, nadwiślańskim miasteczkiem, które w 1973 roku stało się częścią Bydgoszczy. Fordon dziś kojarzy się z blokowiskiem, sypialnią, a nie malutkim miasteczkiem, jakim był przed laty. W latach 60. mieszkało w nim kilka tysięcy osób. Wtedy Rzadkosz żył jeszcze z piętnem przestępcy, ale szybko wrócił do ukochanej piłki. Stanął na czele Wisły Fordon, klubu założonego w 1923 roku. Wcześniej sam grał w nim w piłkę. Jako prezes wybudował stadion oraz klubowy budynek. Charakterystyczny betonowy płot stoi do dziś. Każda płyta przeszła przez jego ręce trzy razy – przy załadunku na stacji kolejowej Bydgoszcz – Wschód, przy wyładunku w Fordonie i już na samej budowie.
Szukając materiałów w Archiwum Państwowym znalazłem wycinek z 1973 roku. „Gazeta Pomorska” o stadionie w Fordonie pisała jako jednym z najlepszych w województwie bydgoskim. Drużyna amatorów w 1973 roku awansowała do ligi okręgowej, na trzeci poziom rozgrywek. To był szczyt marzeń mieszkańców miasteczka. – W niedziele o 15.00, po mszy i po obiedzie, na spotkania chodziło wielu fordoniaków. Pamiętam jeszcze, jak nie było żadnych trybun. Mnie i inne dziewczyny na mecze zabierał ojciec. Nie interesowałyśmy się piłką, ale szłyśmy na stadion i rozkładałyśmy koce na trawie. Rozstawiały się kioski z lizakami i lemoniadą – wspomina Danuta Rzadkosz, żona Czesława.
Klub zaczął się sypać, gdy odszedł z niego Rzadkosz. Zrobił awanturę, gdy pierś po ordery wypinali ci, którzy nie pojawili się na boisku. Nie wszystkim odpowiadało też, że „w socjalistycznej ojczyźnie dziećmi zajmuje się kryminalista”. Od momentu jego odejścia klub zaczął się sypać. Dziś nawet trudno dotrzeć do informacji, kiedy został rozwiązany. Być może w latach 80.
Znaleźli się jednak ludzie, którzy jak mówią, chcą wziąć udział w sztafecie pokoleń [o reaktywacji klubu czytaj TUTAJ]. Wisła Fordon znów zagra. Młodzi ludzie założyli stowarzyszenie, zgłosili drużynę i od nowego sezonu wystąpią w bydgoskiej B-klasie. – Oprócz meczów chcemy, żeby coś się działo, bo Fordon jest sypialnią. Myślimy o kilkugodzinnym festynie z meczem w tle – mówił mi Bartosz Traczykowski.
Problem jest ze stadionem. Tym, który fordoniacy wybudowali przy ul. Sielskiej (przed przyłączeniem do Bydgoszczy była to ul. Wiejska) zarządza CWZS Zawisza. Lista drużyn, które korzystają z obiektu jest długa. W Zawiszy tłumaczą, że wszyscy się nie zmieszczą i Wiśle trzeba będzie odmówić. Zapaleńcy z Wisły odpowiadają, że stadion wybudowali fordoniacy i to właśnie dla ich klubu.
To, że Wisła wystartuje w nowym sezonie jest już pewne. Mecze będzie pewnie rozgrywać na innym stadionie w Fordonie. Stawką pierwszego spotkania „nowej” Wisły ma być puchar. Najstarszy i zarazem najmłodszy klub w Fordonie, zagra o Puchar im. Czesława Rzadkosza.