
W Forcie Szczęśliwice miał powstać stadion olimpijski godny nowo odrodzonego państwa. Ten pomysł nie mógł się udać.


Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
60-metrowa uliczka na Szczęśliwicach. Stoją przy niej trzy domy. Skąd nazwa i dlaczego się tam wybrałem? W latach 20. planowano budowę dużego stadionu na terenie Fortu Szczęśliwickiego. Jak miał wyglądać, wiemy m.in. z tekstu w „Przeglądzie Sportowym” (nr 37/1926). Samą decyzję autor nazywa „nie tylko szczęśliwą, lecz wręcz wspaniałą”. Za miastem, ale z dobrą komunikacją – blisko przystanek tramwajowy, a za chwilę także kolejka. Planowany obiekt chciano umieścić w bryle fortu. Murawa miała się znajdować w misie, a istniejące zabudowania zyskałyby nowe życie jako szatnie, zaplecze, ale też restauracje.
Stadion miał być wielofunkcyjny. Brzmi dobrze, ale nawet autor tekstu w „PS” nie miał wątpliwości, że ten plan się nie uda. Wokół murawy planowano bieżnię (z prostymi po 200 metrów i ostrymi wirażami) oraz 666-metrowy tor kolarski. Odległość najlepszych trybun od boiska miałaby wynieść 45 metrów. „W rezultacie więc mieć będziemy wspaniały tor kolarski, bieżnię o olimpijskich wymiarach i przy bieżni tej rzadko spotykaną dwustumetrową prostą – a wszystko to jednak będzie tak oddalone od trybun, że nic z nich nie będzie widać”. Autor podsunął pomysł, aby wzorce czerpać z opisywanego na blogu paryskiego stadionu Colombes. W stolicy Francji stadion wraz istnieje do dziś, zaś w Warszawie pomysł zarzucono jeszcze w latach 20. Siły przerzucono na budowę stadionu Wojska Polskiego. Została tylko ulica, którą mieli chodzić kibice. Sam Fort Szczęśliwice zmienił ostatnio właściciela. Ma tu powstać nowoczesne centrum biznesowe, z hotelem na 1000 osób i salą konferencyjną dla 3000 osób.
Zobacz także: Trzy stadiony w Kaliszu [Z PODRÓŻY]
Stadion Warszawianki

Kolejny warszawski stadion. Przykry widok, szczególnie porą jesienno-zimową. W oryginalnym projekcie z 1954 roku za kolorystykę odpowiadał Wojciech Fangor. Co autor miał na myśli nie da się na miejscu ocenić, bo wszystko, co zostało z kompleksu jest szaro-bure. Sypiąca się korona stadionu otacza balony, pod którymi działają komercyjne szkółki piłkarskie. Obiekt, pierwotnie wkomponowany w krajobraz skarpy wiślanej stracił swój charakter m.in. przez wyprzedawanie kolejnych działek pod zabudowę mieszkaniową.
Warszawianka, klub o tradycjach przedwojennych, zlikwidowała sekcję piłkarską jeszcze w latach 70.




Zobacz także: Stromizna Mestalla [Z PODRÓŻY]
Pomnik Feliksa Stamma

Aby wpis nie był tak depresyjny, dorzucam wyjątkowo udaną realizację.
Odsłonięcie pomnika Feliksa Stamma odbyło się w 2019 roku, 66 lat po zdobyciu przez polskich pięściarzy dziewięciu medali na Mistrzostwach Europy. Impreza odbywała się w pobliskiej Hali Gwardii. Bliżej pomnika, przy hali Mirowskiej, uwagę przykuwa zaznaczenie granicy getta warszawskiego





Pomnik autorstwa bułgarskiego artysty Lubomira Grigorowa mierzy 240 cm i moim zdaniem prezentuje się bardzo dobrze. Twórcą „polskiej szkoły boksu” został uwieczniony ubrany dres oraz bokserskie obuwie, z rękawicami i ręcznikiem przewieszonymi na ramieniu.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.