
W pięknym mieście, na historycznym stadionie, swoje mecze rozgrywa najstarszy klub w kraju. Royal Antwerp dumnie prezentuje numer „1”, który wpisał do swojego herbu.
Piłkarskie podróże i książki. Relacje z groundhopperskich wypadów oraz recenzje książek sportowych. Cruyffismo.
W pięknym mieście, na historycznym stadionie, swoje mecze rozgrywa najstarszy klub w kraju. Royal Antwerp dumnie prezentuje numer „1”, który wpisał do swojego herbu.
Wielkiej piłki tu nie ma, oprócz tej wykonanej z soli. W województwie bez drużyn w ekstraklasie i I lidze są jednak stadiony, które w letni dzień są świetnym celem rowerowej wyprawy.
Most, synagoga, czarownice, Dolina Śmierci, więzienie, blokowisko. Gdzieś dalej, wśród skojarzeń dotyczących Fordonu jest też miejsce dla piłkarskiej Wisły.
Pierwszy raz w życiu będąc na meczu żałowałem, że nie pada. Środa, zimno, na murawie piłkarze Stoke. Ataki napędzał niezrównany w ruchach Peter Crouch. Ja sobie poradziłem, ale czy to samo mógłby powiedzieć Leo Messi?
Napis na pomniku przed stadionem głosi: „Wszystkim fanom Dinama, dla których wojna zaczęła się 13 maja 1990 roku i którzy złożyli życie na ołtarzu chorwackiej ojczyzny”.
Podbrukselskie Leuven słynie z uczelni z ponad 500-letnią tradycją oraz piwa Stella Artois. Z piłką szło średnio, więc połączono trzy kluby. Efekt na plus.
W klubowym herbie dwugłowy czarny orzeł na czerwonym tle. Piłkarze w czerwono-czarnych koszulkach rozmawiają ze sobą po albańsku. Grają u siebie, w Brukseli.
To siódma na mojej półce książka o pracy Pepa Guardioli, pierwsza z okresu pracy w Manchesterze City. Trochę przesłodzona i mało zaskakująca.
Messiego w klubowej kawiarni starannie ogrodzono, niczym postać ze sfery sacrum. Stary stadion wygląda tak, jak sto lat temu. Czy trzeba więcej powodów, by wybrać się do Saint-Josse?
Do belgijskiego kurortu nad Morzem Północnym wybrałem się zimą. Większe wrażenie, niż stadion, zrobiła na mnie promenada. Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej…
Wilhelm II Holenderski cenił odpoczynek, towarzystwo młodych mężczyzn i Tilburg. Miasto w Północnej Brabancji postanowiło go uhonorować nazwą zarówno klubu piłkarskiego, jak i stadionu.
Stade des Trois Tilleuls, czyli Stadion Trzech Lip w teorii miałby pomieścić 40 tys. kibiców. Plan nie wypalił. Na obiekcie w stolicy Belgii grają amatorzy, których ogląda kilkadziesiąt osób.
O belgijskim miasteczku Lokeren usłyszałem jako dziecko. Geografii uczyłem się przez piłkę, więc wiedziałem, że wielki (ponoć, bo nie widziałem) piłkarz Lubański grał na belgijskiej prowincji. Nie do końca sklejało mi się to w jedną całość.
Gent i Genk. Oba belgijskie kluby występują w europejskich pucharach. Miasta, w których rozgrywają swoje mecze dzieli wszystko. Starówka pierwszego z nich należy do najpiękniejszych w Europie. W drugim najbardziej podobała mi się pogórnicza hałda.
Obie statystyki mogą dotyczyć tylko angielskiego stadionu. Po 116 latach Brentford FC opuszcza Griffin Park. Na każdym z czterech rogów stadionu działa pub.
Nie jestem fanem nowych stadionów. Zachwycałem się rozpadającym The Oval i wrzucałem zdjęcia porzuconych obiektów z całej Europy. Ale spośród nowoczesnych aren, ta w Lille jest godna uwagi.
Co nakazuje lokalny savour-vivre, gdy FK Tirana męczy się z Teuta Durrës? Większość na trybunach pali, więc gdy boiskowe wydarzenia pogrążają się w chaosie, w ruch idą papierosy, cygaretki, cygara i tytoń. Wymiana, wzajemne porady i chmura dymu nad trybuną.
W Mechelen w 1904 roku założono dwa kluby. Jeden z nich ma w gablocie Puchar Zdobywców Pucharów. Ale warto pójść na mecz tego drugiego.
W niewielu krajach stolica jest tak odpychająca, jak w Czarnogórze. Do Podgoricy warto zajrzeć tylko w drodze na lotnisko. Nawet groundhopperzy nie znajdą tu nic ciekawego.