Z Camp Nou można dojść nie tylko na ulicę Josepa Samitiera, czy grób Ladislao Kubali. Blisko też jest na plac Zamory, gdzie kiedyś stała arena mundialu.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
Barceloński Espanyol do dzielnicy Sarrià przeniósł się w 1923 roku. Z tego miejsca dotarcie na ówczesny stadion FC Barcelony, Les Corts, zajmowało pieszo kilkanaście minut. Trzy lata później na Sarrii padł pierwszy gol w historii hiszpańskiej ligi. “Pitus” Prats otworzył wynik wygranego 3:2 meczu z Realem Union.
Stadion wielokrotnie przebudowywano. W czasie mistrzostw świata w 1982 roku, kiedy rozegrano na nim trzy mecze, mógł pomieścić 44 tysiące kibiców. To tutaj Włosi pokonali 3:2 legendarną Brazylię Tele Santany. Dziesięć lat później na Sarrii odbyły się spotkania piłkarskiego turnieju igrzysk olimpijskich (m.in. Polska-Włochy).
To igrzyska sprawiły, że Estadio de Sarrià to już dziś historia. Kiedy sportowcy opuścili wioskę olimpijską, na wyremontowanym stadionie na wzgórzu Montjuïc hulał wiatr. Samorząd zaczął naciskać na Espanyol, żeby swoje mecze rozgrywał na arenie niedawnych igrzysk. Historycznego obiektu nie chcieli opuszczać zarówno piłkarze, jak i socios. Ale dług Espanyolu rósł a teren po Sarrii można było sprzedać deweloperom. Ostatni mecz Espanyol zagrał tutaj w czerwcu 1997 roku. Ostatniego gola strzelił obrońca Valencii Ivan Campo. Kilka tygodni później po stadionie zostały już tylko gruzy.
W 2009 roku Periquitos opuścili Estadi Olímpic Lluís Companys. W dzielnicy El Prat, daleko od serca miasta, powstał stadion typowo piłkarski. Byłem tam na tourze, jednym z gorszych na mojej liście. W poprzednim sezonie średnia frekwencja na 40-tysięcznym stadionie nie przekroczyła połowy pojemności obiektu.
To Sarrii swoje najlepsze ligowe mecze rozgrywał Ricardo Zamora (dla Katalończyków Ricard). W miejscu stadionu jest ulica i plac jego imienia.
O tym, jak wygląda dziś teren po stadionie Les Corts, pisałem tutaj.
I jeszcze zdjęcie wyszperane w sieci. Na dole Camp Nou, Les Corts, wyżej Sarria.