W derbach „drugiego miasta” grają kluby, których stadiony oddalone są od siebie o 2,5 mili. Autobusem i tramwajem podróż z Villa Park na stadion Birmingham City zajęła mi godzinę. Niewiele dłużej zajmuje transport na obiekty WBA i Wolverhampton Wonderers. Klubów ze stuletnią tradycją jest tu więcej, niż ładnych widoków.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii a o podróżach do Anglii tutaj.
Otoczenie St Andrew’s sprawia przygnębiające wrażenie. Od kilku lat Birmingham City chce się przenieść kilka ulic dalej. Nowy stadion miałby pomieścić prawie dwa razy więcej kibiców, bo 55 tysięcy.
Zobacz także: Wimbledon, historia jak z Football Managera [Z PODRÓŻY]
Zobacz także: W tej loży masońskiej powstała piłka nożna [Z PODRÓŻY]
W 2011 roku w ankiecie TripAdvisora Birmingham zostało najnudniejszym i najmniej romantycznym miastem w Europie. Zaglądam do bukmachera. W obszernym pomieszczeniu u Williama Hilla siedzi kilku mężczyzn. Na chwilę rozmowy daje się namówić najmłodszy z nich. Charlie, niewysoki 20-latek, który zakreśla mecze z kartki „Midweek Football”. Początkowo na każde moje pytanie odpowiada jednym zdaniem. W końcu się rozkręca. – W mojej pracy nie ma faceta, który nie kibicuje jakiejś drużynie. Ale nie zawsze są to kluby z Birmingham. Jeśli chodziłeś gdzieś na mecze jako dzieciak, to nawet jeśli już tam nie mieszkasz, kibicujesz temu zespołowi – mówi.
West Bromwich Albion
Na Villa Park podziwiałem m.in. pomnik człowieka, który wymyślił ligowy futbol. Z kolei na bramie The Hawthorns umieszczono wizerunek piłkarza z uniesionymi rękami. Jeff Astle strzelił dla WBA 174 gole. Słynął ze świetnej gry głową i to przyczyniło się do jego śmierci. Zmarł w wieku 59 lat. Lekarze, którzy dokonali sekcji po zajrzeniu do czaszki myśleli, że na stół prosektorium trafił bokser. Piłkarz zmarł z powodu degeneracji tkanek mózgu wywołanych nawarstwiającymi się mikrourazami. W latach 60., gdy Astle został obwołany „Królem Albionu”, piłki były ciężkie i twarde. Za godziny treningów, dzięki którym strzelał tyle bramek, musiał zapłacić wysoką cenę.
Zobacz także: Piłka rodziła się na tym okrągłym stadionie [Z PODRÓŻY]
Zobacz także: Stadion z pubem na każdym rogu [Z PODRÓŻY]
Pod obiektem w 80-tysięcznym West Bromwich wsiadłem w szynobus i po 20 minutach jazdy byłem w Wolverhampton. Klubie, którego piłkarze zostali mistrzami świata.
Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.
Żeby być na bieżąco, pamiętaj o Facebooku i twitterze.