Wimbledon, historia jak z Football Managera [Z PODRÓŻY]

AFC Wimbledon, Kingsmeadow
AFC Wimbledon, Kingsmeadow

Punkt obowiązkowy dla każdego groundhoppera i jedna z najczęściej opisywanych historii w klubowej piłce. AFC Wimbledon, klub jak z Football Managera.

O Londynie pisałem już m.in. przy okazji wizyt na najstarszej piłkarskiej trybunie na świecie,  w pubie, gdzie ustalono reguły piłki nożnej, stadionie Arsenalu i meczu najbardziej hipsterskiej drużyny w mieście.

Na mecz odrodzonego Wimbledonu wybierałem się kilkakrotnie. W końcu się udało. Klub stworzony przez kibiców, dziś w League One, to jedna z najbardziej inspirujących i najczęściej opisywanych piłkarskich historii. Każdy słyszał, wpis więc krótki.

AFC Wimbledon, Kingsmeadow

W klubowym budynku dedykacja od Vinniego Jonesa, legendy Wimbledonu. Po drugiej stronie hallu tablica z największymi osiągnięciami. Od razu przy wejściu, żeby nikt nie miał wątpliwości, że AFC jest spadkobiercą tradycji Wimbledon Football Club.

AFC powstał po przeniesieniu drużyny do Milton Keynes. Historia przemaglowana już sto razy, zna ją każdy czytelnik tego bloga. Latem 2002 o spotkaniu, na którym zawiązał się nowy klub tak informował „The Guardian”. Sprawę przedyskutowano w Fox and Grapes, czyli pubie, w którym piłkarze Wimbledonu przebierali się w 1889 roku.  W 15 lat AFC z dziewiątego poziomu piłkarskiej piramidy dotarł na trzeci. Pozostaje jedną z największych inspiracji ruchu „fan-owned clubs”.

AFC Wimbledon, Kingsmeadow
Kingsmeadow

W Londynie odwiedzałem już miejsce po stadionie Plough Lane. Dziś drużyna gra na Kingsmeadow. Po kilku latach kibice AFC wynajmowany do tej pory obiekt  kupili od Kingstonian. Niedawno właścicielem została Chelsea. Na Kingsmeadow gra już kobiecy zespół tego klubu. A Wimbledon wróci do korzeni, do dzielnicy Merton. Nowy stadion zostanie zbudowany na 11 tys. osób.

AFC Wimbledon, Kingsmeadow
AFC Wimbledon, Kingsmeadow

 W kilku miejscach na świecie grają w piłkę lepiej, ale klimat na angielskich stadionach, szczególnie poza Premier League, jest niepowtarzalny. Na Wimbledonie mogłem odhaczyć wszystkie punkty.

Od rana mżawka, wszystkie bary wokół stadionu pełne, mecz w sobotę o 15.00, bo o tej godzinie sto lat temu robotnicy wychodzili z fabryki, trybuna stojąca za bramką, zawodnicy przypakowani bardziej, niż w Ekstraklasie, pierwsze podanie po wznowieniu wykopane na trybunę, każdy wślizg to owacja, rzut rożny traktowany jako pół gola, przyśpiewki na melodię znanych hitów, z 'Yellow Sumbarine’ włącznie. Wimbledon-Blackpool 2:0.

AFC Wimbledon, Kingsmeadow
AFC Wimbledon, Kingsmeadow

Piłkarze Wimbledonu grają z reklamą Football Managera, bo tylko tam możliwe są takie historie.

Więcej wpisów o moich piłkarskich podróżach w tej kategorii.

3 Replies to “Wimbledon, historia jak z Football Managera [Z PODRÓŻY]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *