
Jak na polską książkę o mundialu pomysł jest wywrotowy. Robert Lewandowski tu nie istnieje. Zamiast polecieć do Monachium, Roman Imielski i Radosław Leniarski pojechali pociągiem do Sarańska. Zamiast krążyć wokół Alianz Areny, spacerowali wokół Kurhanu Mamaja w Wołgogradzie. Trening Bayernu zamienili na oglądanie łagru. Nie ma w tej książce Adama Nawałki, jest za to syn Stalina.