Fot. Ken Crawford (CC BY 3.0)
Oba silniki bydgoskiego Zawiszy już nie działają. Od kiedy wiadomo, że do kontuzjowanego Herolda Goulona dołączył Michał Masłowski, Ryszard Tarasiewicz ma niezłą łamigłówkę. I wydaje się, że może mu zabraknąć elementów, by sprawny mechanizm, jakim była pomoc Zawiszy, znów działał bez zarzutu.
Z Goulonem spotkałem się niedawno. O piłce rozmawialiśmy niewiele, bo Francuz opowiadał, że jego życie to nie tylko futbol. Teraz, gdy musi odpoczywać po operacji, zajmuje się głównie zarządzaniem swoją restauracją, która znajduje się w Chinach. Goulon ostatni mecz zagrał w grudniu, z Lechem Poznań. Był przekonany, że ból pleców przejdzie dzięki zabiegom fizjoterapeutów. Takie rozwiązanie rekomendowali lekarze. Czas mijał, Goulon w styczniu nie trenował razem z drużyną. Po powrocie z kliniki w Paryżu mówiło się, że Goulon będzie grał. On sam myślał, że operację będzie mógł zrobić po tym, jak Zawisza awansuje do grupy mistrzowskiej. – Nie walczymy przecież o mistrzostwo. Awans do ósemki był najważniejszy. Poświęcałem się dla drużyny – opowiada. Skończyło się na wszczepieniu implantu i sporej przerwie. Po dwuletniej przerwie w grze Goulon zagrał dla Zawiszy w 19 meczach. Kiedy walczył w defensywie rywale dosłownie odbijali się od niego. Kiedy Francuz odzyskiwał piłkę, to głównie podawał do przodu. Jego rajdy podrywały kibiców z miejsc. Zwalisty Goulon potrafił minąć trzech przeciwników na raz.
Lepszy drybling w drużynie ma od niego tylko Michał Masłowski. Taki gracz to marzenie każdego trenera Ekstraklasy. Szybki, ze zmysłem do gry kombinacyjnej. Z obu nóg potrafi zdobyć bramkę zza pola karnego. Po meczu ze Szkocją chwalił go nawet Zbigniew Boniek. – W 5 minut zrobił więcej niż niektórzy w 90 – mówił prezes PZPN. Masłowski zbierał kolejne pozytywne recenzje. W ostatnim Cafe Futbol to właśnie rozgrywającego Zawiszy chwalił trener Lecha Poznań Mariusz Rumak. Kontuzja Masłowskiego nastąpiła w momencie, gdy coraz częściej mówiło się, że rosnąć ma rola Masłowskiego w reprezentacji Adama Nawałki. Piłkarz miał dostać szansę w meczu z Niemcami, rozgrywanym poza terminem FIFA.
Co dalej ze środkiem pola Zawiszy? Odpowiedzialność za odbiór spada na barki Kamila Drygasa i Hermesa. Za rozgrywanie prawdopodobnie częściej będzie odpowiadał Sebastian Dudek. Ten gracz nadrabia braki boiskowym cwaniactwem, ale ubytek w jakości budowania akcji będzie bardzo zauważalny. Za plecami napastników próbowany też będzie Paweł Wojciechowski. Problemy z konstruowaniem akcji, szczególnie przeciwko silnym rywalom z grupy mistrzowskiej, będą zauważalne. Gwiazd na miarę ekstraklasy już w drużynie nie ma, choć Igor Lewczuk na pewno znajdzie się w niektórych jedenastkach sezonu.
Obie kontuzje mogą mieć dość niespodziewany skutek. W przerwie zimowej byłem przekonany, że Goulona i Masłowskiego w Zawiszy już nie zobaczymy. Teraz sprawa wygląda już trochę inaczej.