Tytuł: Zakazane gole. Futbol w okupowanej Warszawie
Autor: Juliusz Kulesza
Wydawca: Instytut wydawniczy Erica
Juliusz Kulesza ma dziś 87 lat. Kiedy wybuchła wojna był 11-latkiem. – Najpierw przed wojną mieszkaliśmy w domu mieszkalnym pracowników Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, blisko wytwórni, przy ulicy Rybaki. Później w 1938 roku przenieśliśmy się na Żoliborz. Rodzice przerażeni, że coś u mnie z płucami, a Żoliborz to była dzielnica zieleni – opowiadał w długiej rozmowie w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Książki w księgarni Sendsport o 10% taniej.
To właśnie do zrywu z sierpnia i września 1944 roku Kulesza wracał przez całe życie. Po wojnie zawodowo zajmował się projektami grafiki użytkowej. Od lat 70. zaczął pisać. Jest autorem kilkunastu książek o powstaniu warszawskim. W 2014 roku napisał „Zakazane gole. Futbol w okupowanej Warszawie”. To cienka książeczka, głównie meczach na Żoliborzu.
Byłem już na kilku zupełnie zrujnowanych stadionach (ostatnio w Poznaniu), obiektach, których już nie ma (np. Les Corts w Barcelonie), nawet jeśli chodzi o historyczne boiska w parkach, nie był to mój debiut (z mapą w ręku szukałem boiska nr XII w Parku Jordana w Krakowie). Ale Park Żeromskiego (na wszystkich zdjęciach w tej notce) to miejsce wyjątkowe. Tutaj w piłkę kopano nielegalnie, z narażeniem życia.
Juliusz Kulesza pisze o nielegalnych meczach tak, jak je zapamiętał. Najwięcej w „Zakazanym futbolu” jest o Parku Żeromskiego. „Piszący te słowa zastanawiał się po wielu latach (…) jakim cudem udało się w parku tym, położonym przy ruchliwej ulicy Mickiewicza, którą wielokrotnie w ciągu dnia przejeżdżały niemieckie samochody wojskowe, rozegrać bezkarnie tyle meczów, unikając policyjnej obławy?” – zastanawia. W 1940 roku warszawskie podziemne rozgrywki były już na tyle rozwinięte, że drukowano regulaminy, wydawano komunikaty, informacje o meczach rozprzestrzeniały się pocztą pantoflową. Liczba zespołów urosła do 50.
Najciekawsze są fragmenty pamiętnika nieznanej nastolatki. „18.V.42, poniedziałek. W naszym parku był jak zwykle mecz piłki nożnej. Grała nasza drużyna Promyk i drużyna z Mokotowa. Było (…) dla nas. Zainteresowanie ogromne i masa ludzi”. Niektórzy gracze zasługiwali na dłuższy opis, niekoniecznie za wyczyny z piłką przy nodze. O Witoldzie Różyckim: „Witek w białych butach, szarych skarpetach, białych spodenkach, granatowym swetrze i czarnej czapce”.
Wrzesień 1942. „Wszędzie są straszne łapanki. W Śródmieściu ani się pokazać, bo łapią ludzi jak psów po prostu.” Wpis z kolejnego dnia: „Mecze mimo wszystko rozgrywane są nadal. Dziś grały AKS i Marymont”. Ostatni wpis pochodzi z 26.10.1942. Ostatecznie Niemcy zakazali wchodzenia do parku w październiku 1942 roku. Tożsamość młodej żoliborzanki pozostaje nieznana.
Więcej recenzji książek sportowych na blogu w tej kategorii.