Madryt to nie tylko Real i Atletico. Kolorytu dodają robotnicze Rayo oraz mniej rozgrzewające serca Getafe i Leganes. Po wizycie na Estadio Vicente Calderón zobaczyłem…
Tag: Groundhopping
Spotkanie założycielskie w kawiarni, mecze w parku, a potem już poszło. Anderlecht stał się największym klubem w Belgii, a w najlepszych latach celował w zdobywanie…
Widziałem wieś, która dzięki premierowi zyskała drużynę w ekstraklasie, Stadion Narodowy z poetyckim cytatem na ścianie oraz opuszczone boisko w centrum stolicy. Do tego stadiony dwóch dużych sofijskich klubów – Lewskiego i CSKA. Nawet dwóch CSKA.
Sto lat historii bydgoskiego sportu. Jako dziecko Zbigniew Boniek oklaskiwał tutaj m.in. swojego ojca oraz największego idola, Mariana Norkowskiego. Dla wielu symbolem stadionu Polonii jest Tomasz Gollob.
Mam słabość do stadionów w leśnym otoczeniu. Wychwalałem obiekty zarówno w Luksemburgu, jak i rodzinnej okolicy. W Brukseli, spośród drużyn grających w niższych ligach, przynajmniej dwa kuby rozgrywają spotkania wśród dorodnych drzew. To RSD Jette i FC Ganshoren.
Naród dumny z własnego wkładu w nowożytną historię sportu dość szybko skorzystał z brytyjskiego wynalazku, czyli futbolu. Czołowe kluby z Aten mają po sto lat.…
Nie potrafię się zdecydować, który z kilkuset stadionów, które widziałem, oferuje najlepsze wrażenia. Jak porównać Craven Cottage, The Oval i Millerntor-Stadion? Wiem jednak, że stadion w czarnogórskim Kotorze zapewnia jeden z najlepszych widoków.
Ciekawi mnie historia Ferenca Puskása i wręcz fascynuje, jak czczony jest na Węgrzech. Na blogu pisałem już o pomniku, popiersiu, tablicy, muralu, ulicy i stadionie Ferenca Puskása. Wielki napastnik ma też swoje miejsce w Magyar Olimpiai és Sportmúzeum. Przy okazji zobaczyłem mecz na stadionie, na którym pierwsze spotkanie w historii rozegrała reprezentacja Polski.
Wojna, igrzyska, zamach. W moich skojarzeniach związanych z Sarajewem nie było futbolu. Pojechałem więc na derby.
Kiedy kilka lat temu zdecydowałem, że chcę zobaczyć wszystkie stadiony finalistów Pucharu Europy i Ligi Mistrzów, nie spodziewałem się, że ostatnim będzie ten w Reims.
Rozumiem Stendhala. Od zatrzęsienia dzieł sztuki w stolicy Toskanii zakręciło mu się w głowie. We Florencji i Bolonii podziwiałem wieże na stadionach, a w Coverciano buty Paolo Rossiego. Dałem radę. Mimo wielu wrażeń, inaczej, niż Stendhala, nie zmogła mnie gorączka.
Tu nie ma co pisać, tu trzeba oglądać. Widoki w Lugano zapierają dech.
„Czerwona Rodzina” to nie tylko kolor koszulek. W drodze na stadion mijam hutę stali, a z jednej z największych flag na trybunach spogląda Che Guevara.
B-klasowa turystyka potrafi zaskoczyć. Przy okazji dwóch meczów w okolicach Nakła zobaczyłem stuhektarowy staw z karpiami oraz obrazy van Gogha na ścianach wiejskich domów.
W pięknym mieście, na historycznym stadionie, swoje mecze rozgrywa najstarszy klub w kraju. Royal Antwerp dumnie prezentuje numer „1”, który wpisał do swojego herbu.
Wielkiej piłki tu nie ma, oprócz tej wykonanej z soli. W województwie bez drużyn w ekstraklasie i I lidze są jednak stadiony, które w letni dzień są świetnym celem rowerowej wyprawy.
Most, synagoga, czarownice, Dolina Śmierci, więzienie, blokowisko. Gdzieś dalej, wśród skojarzeń dotyczących Fordonu jest też miejsce dla piłkarskiej Wisły.
Pierwszy raz w życiu będąc na meczu żałowałem, że nie pada. Środa, zimno, na murawie piłkarze Stoke. Ataki napędzał niezrównany w ruchach Peter Crouch. Ja sobie poradziłem, ale czy to samo mógłby powiedzieć Leo Messi?
Napis na pomniku przed stadionem głosi: „Wszystkim fanom Dinama, dla których wojna zaczęła się 13 maja 1990 roku i którzy złożyli życie na ołtarzu chorwackiej ojczyzny”.
Podbrukselskie Leuven słynie z uczelni z ponad 500-letnią tradycją oraz piwa Stella Artois. Z piłką szło średnio, więc połączono trzy kluby. Efekt na plus.